sobota, 6 grudnia 2014

Związki Zawodowe Nauczycieli

Witam!
W mediach co jakiś czas słyszy się o strajkach. Wszystkie wykonywane zawody w Polsce, a na pewno większość ma swoje mniejsze bądź większe związki zawodowe. Lekarze, pielęgniarki, wojskowi, policjanci, górnicy, kolejarze, itd. Czy ktoś kiedykolwiek zastanawiał się nad sensem istnienia takich związków? Na pewno. Do jakich dochodzicie wniosków? Związki walczą o prawa swoich podopiecznych, starają się poprawiać ich sytuację. Przypuszczam, że tak właśnie uważacie. I macie rację. Związki wpierają pracowników w każdy możliwy sposób. Najczęściej słyszy się o związkach lekarzy, pielęgniarek, służb mundurowych. Brakuje im pieniędzy, niskie pensje nieadekwatne do godzin pracy lub też ryzyka zawodowego. Każda z tych grup potrafi powalczyć o swoje.
Rząd: nie mamy na podwyżki, nie da rady! Może za rok, dwa, jak będzie lepiej.
Związki kolejarzy: Strajk, pociągi nie jeżdżą. I nie pojadą dopóki nie spełnicie żądań.
Związki pielęgniarek: Strajk głodowy, odchodzimy od łóżek. Znajdą się pieniądze - wrócimy do pracy.
Podobnie reaguje większość grup związkowych w Polsce. Wiadomo wszystkich żądań spełnić zawsze się nie da, ale.... zawsze jest jakiś kompromis. Chcemy podwyżek 30%, ale możemy zgodzić się na 15-20%. Itp, itd.
No właśnie, ale czy wszystkie grupy zawodowe mają związki, które walczą o poprawę warunków dla swoich podopiecznych? Może się wydawać, że tak bo to należy do ich obowiązków. Żyjemy jednak w Polsce. I tak właśnie trafiamy na nauczycieli. I ich pożal się Boże związki.
Ostatnio Pani Minister Edukacji, w związku z długą przerwą świąteczną, wpadła na "genialny" pomysł. Ponieważ rodzice uczniów pracują, to szkoły i nauczyciele nie mają wolnego. To tak w dużym skrócie. Proste pytania:
Czy nauczyciele nie mają dzieci ? - chyba mają.... a co oni zrobią ze swoimi bachorkami? Jak oni poradzą sobie z tym problemem? Nikogo to nie obchodzi.
Jak przez ostatnie 50 lat radzono sobie z tym samym problem? Bo przecież też takowy był, choć może przerwy świąteczne bywały nieco krótsze. Dzieci szły do rodziny, dziadków, sąsiadów. Mało jest rozwiązań? Wystarczy pomyśleć.
A co z wakacjami? To samo pytanie: jak sobie radzą rodzice z dziećmi w trakcie wakacji?? Czy opiekują się nimi nauczyciele? NIE.
Moim zdaniem to właśnie nauczyciele mają najgorsze związki zawodowe w Polsce. Zero reakcji na jakiekolwiek ruchy rządu. Czy ktoś z Was widział w ostatnich latach strajkujących nauczycieli? Reagujących stanowczo w swoich sprawach? Każdy potrafi walczyć o swoje, w przypadku nauczycieli jest z tym problem.
Panuje u nas stereotypowa opinia o pracy nauczyciela. Aaa, przychodzi ci taki na 4-5 godzin do pracy, idzie do domu, ma święty spokój. Uwierzcie mi, mam wielu znajomych nauczycieli i znam wszystko z ich strony. Dlatego też chciałem poruszyć trochę tą kwestię. Temat jest obszerny, nadaje się na nowy wpis i opiszę go dokładniej kiedy indziej.
Wracając do związków. Czy ktoś jest w stanie wytłumaczyć dlaczego związki nauczycieli są tak bierne w swoich poczynaniach? O co tutaj chodzi? Każdy ma prawo walczyć o swoje, to dlaczego w tym przypadku jest odwrotnie? Wszyscy wchodzą im na głowę, dokładają obowiązków, zabierają przywileje, a ze strony związków nie ma żadnej reakcji. Jak to wytłumaczyć? A dodać trzeba, że nauczycieli w Polsce jest kilkaset tysięcy...
Dlaczego u nas w kraju, o losach dużych grup ludzi decydują jednostki nie mające zielonego pojęcia o temacie? Ministrem sportu zostaję Pani, która nie ma o nim zielonego pojęcia. Ministrem Edukacji Pani, która studiowała dziennikarstwo......To tylko dwa przykłady.
Czy takie rzeczy tylko u nas ?

2 komentarze:

  1. Odpowiedź jest banalnie prosta: w silnie sfeminizowanym środowisku nauczycielskim niejako z definicji jest zawieszona zasada przyczynowo - skutkowa.Dla zilustrowania, autentyczne zdarzenie sprzed 1,5 roku:
    - Ech - zauważa nauczycielka w rozmowie ze swoja koleżanką po fachu - gdyby Tusk nie podniósł wieku emerytalnego, to już za pięć lat byłabym na emeryturze
    - No co ty, to kaczor podniósł wiek emerytalny
    - Przecież podnieśli rok temu, a Kaczyński nie rządzi od 5 lat
    Tu typowa przedstawicielka tego zawodu wpadła w histerię (dosłownie!), upierając się, że dobrze pamięta jak kaczor to zrobił.Nietypowa nauczycielka (śladowy % nauczycieli nie popiera PO) zgodziła się... dla świętego spokoju.
    Jak to możliwe, by doprowadzić się do takiego stanu? Z pomocą przychodzi psychologia - pierwszą potrzebą człowieka nie jest poznanie prawdy, a nieodróżnianie się od grupy. Na tym właśnie bazuje i od 7 lat opiera swoją władzę nad lemingami partia zwana dla zmylenia przeciwnika Obywatelską.
    Polecam komentarze pod tym felietonem:
    http://niepoprawni.pl/blog/227/lwalesa-tw-bolek-z-palom-na-siostrzyczki-a-gdzie-te-milosierne-damy-od-cateringu-hgw
    Astronom Obcy

    OdpowiedzUsuń
  2. Z wyłamaniem się z grupy zawsze są problemy. Tutaj jednak chodzi o interes olbrzymiej grupy społecznej. Grupy, którą pomiata się na każdym kroku - a jest to jakby nie było jedno z najważniejszych ogniw w całym łańcuchu, kształtujące młodych Polaków. Bardzo mnie dziwi taka bierność. Rozumiem, że kobiety przeważają w zawodzie, ale w dzisiejszych czasach można by to uznać za zaletę oraz dobrze wykorzystać. Czy wszyscy ciągle będą udawać, że nic się nie dzieje? Temat Karty Nauczyciela.... Przychodzi młody człowiek na studia pedagogiczne (nie zdaje sobie sprawy co go czeka w pracy:) i ma świadomość, że należą się mu prawa zapisane w Karcie. Kończy studia, idzie do pracy (tam szok, bo wiedza ze studiów to jedno, a rzeczywistość to drugie), pracuje kilka lat. Zdaję sobie sprawę, że będąc "świeżym" w zawodzie, w nowej pracy ciężko się wychylić. Ale przychodzi moment, gdy docierają do nas pewne sprawy, i należy się czasem odezwać. Po kilku latach, ktoś nagle wymyśla, że z Karty zniknie jakaś część praw, które przysługiwały tejże osobie w momencie rozpoczęcia pracy. Jak to jest w ogóle możliwe? Dla osoby, która poświęciła 5 lat życia na studia, decydując się na prace w zawodzie nauczyciela na jasno określonych zasadach. I co robi taka osoba? Zgadza się na to? Bo nie chce się wyłamać z grupy? :) Jak w takim razie zmienić podejście ogółu nauczycieli i czy to na pewno w tym tkwi problem? Jak wprawić to koło w ruch?

    OdpowiedzUsuń